W raporcie „Gazety Wyborczej” z poniedziałku dowiadujemy się, że poznańscy strażacy byli świadomi obecności serwisu akumulatorów w spalonej kamienicy na Jeżycach – korzystali z niego osobiście. Budowla ta doznała poważnego pożaru w nocy z 24 na 25 sierpnia.
Rozpoczęto rozbiórkę budynku znajdującego się pod adresem ulica Kraszewskiego 12 w Poznaniu, który został doszczętnie spalony w przeciągu nocy pomiędzy sobotą a niedzielą (24-25 sierpnia). Tragiczne skutki tego pożaru to śmierć dwóch strażaków oraz rany odniesione przez kilkanaście innych osób. Trzej cywile również doznali obrażeń. Według relacji świadków, wybuch ognia poprzedzały kłęby dymu unoszące się z piwnicy budynku.
Informacje zebrane przez „Gazetę Wyborczą” ujawniają, że firma Lupo zajmująca się naprawą baterii i akumulatorów, zajmowała część piwniczną budynku. W jednym pomieszczeniu powstałym z nielegalnie przerobionych czterech piwnic pracowali serwisanci. Schody prowadzące do tego miejsca również zostały nielegalnie wykute na tyłach salonu firmy Lupo, zlokalizowanego na parterze.
W odpowiedzi na zapytania „Gazety Wyborczej”, firma Lupo potwierdziła, że w piwnicy znajdował się serwis akumulatorów. „W piwnicy stworzyliśmy kilkustanowiskowy punkt serwisowy, który miał regularnej wielkości okna wychodzące na podwórko kamienicy” – oświadczyli przedstawiciele firmy.